poniedziałek, 10 października 2016

Bogaty szejk

Sezon ogrodowy powoli odchodzi w zapomnienie, co nie znaczy jednak, że już niczego ciekawego w ogrodzie znaleźć nie można. Nawet przy tak mało sprzyjającej pogodzie (która jednak nie przeszkadza nam, aż tak bardzo, gdyż nasza wewnętrzna pogoda ducha nie została zachwiana), nadal możemy znaleźć rośliny, które odżywią nasz organizm, wzmacniając i regenerując nasze ciała i umysły, przed wymagającym sezonem jesienno-zimowym, który na pewno oszczędzić nas nie zechce. 

W ramach jesiennego przeglądu działkowego i jednych z ostatnich "prywatnych żniw" udało mi się nazbierać mięty, która posłuży mi jako surowiec do tworzenia domowych naparów, a którą, jeszcze jako świeżą roślinkę, dodałem do niezwykłego szejka, który zachwyca, zadziwia i zastanawia, czy są jakieś granice tego zielonego szaleństwa? Osobiście wydaje mi się, że granice to jedynie sztuczny, nieprawdziwy twór, mający na celu trzymać naszą wyobraźnię na wodzy, mimo iż jest to ostatnia rzecz, która powinna dotykać wyobraźni.

Migając się od podobnego dotyku, oddając pełną kontrolę swej fantazji, połączyłem składniki, które dotąd nijak nie współgrały ze sobą w naszej żywieniowej świadomości. Moja niedzielna fantazja scaliła ze sobą następujące produkty..


Na pierwszy ogień idzie zieleninka, która mimo późnej pory okazała się być niezwykle urozmaiconą, gdyż do świeżo zebranej mięty, dołączył szczaw, pietruszka i koper. Takie połączenie zapewnia nie tylko ogromną dozę orzeźwienia, ale również sporą dawkę składników odżywczych, które odtruwają nasz organizm, łagodzą nerwobóle, ułatwiają trawienie,  łagodzą procesy fermentacji w jelitach, niestrawność, dolegliwości żołądkowe, a nawet przeciwdziałają bezsenności.


W sukurs zieleni idzie odżywcza gruszka nashi, nazywana również chińską gruszką, która jest niezwykle bogata w błonnik, dzięki czemu łagodząco wpływa na pracę naszych jelit. Wzmacnia również naszą odporność, korzystnie wpływa na cerę, krzepliwość krwi oraz prawidłową pracę mózgu. Wspaniale gasi pragnienie, a przy tym jest niezwykle smaczna.


Najbardziej zaskakujący element tej zdrowotnej układanki to bez wątpienia kabaczek, którego mało kto spodziewałby się w szejku. Trzeba jednak przełamywać żywieniowe tabu. W czym bowiem taki kabaczek jest gorszy od banana? Otóż natura nie rozdziela na gorszych i lepszych, toteż bez żadnych oporów umieściłem go w tym zestawieniu. A on odwdzięcza się natychmiast, wzmacniając nasz układ odpornościowy i neutralizując szkodliwe związki, będące skutkami ubocznymi metabolizmu. Korzystnie wpływa na stan naszych płuc, żołądka i dwunastnicy. Kiedy wykorzystujemy kabaczka wraz z jego wnętrznościami uzyskujemy dodatkowo działanie antygrzybicze, antybakteryjne i przeciwpasożytnicze.


Do wyżej wymienionych składników dodałem również jabłka, miód gryczany oraz kilka malin, dla skontrastowania dość wymagającego smaku kabaczka połączonego z zielenią ogrodu. Wszystko zmiksowałem i otrzymałem.. ambrozję! 

Jak inaczej bowiem nazwać napój, po wypiciu którego czujesz się lepiej, swobodniej i spokojniej patrzysz na nadchodzący dzień i uśmiechasz się tak zwyczajnie, bo wiesz, że jest dobre. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz