czwartek, 22 czerwca 2017

VIII. Uważam nie


W jednej chwili wydaje Ci się, że uchwyciłeś niesamowity zachód słońca, a w kolejnej uświadamiasz sobie, że nie jesteś w stanie uchwycić zjawiska, którego nie ma. Słońce nie wschodzi, ani nie zachodzi, mimo iż nasza perspektywa podpowiada nam co innego. Cóż jest prawdą? W czym tkwi problem?
Nie zawsze to co widzisz, to co słyszysz, czy to co Ci się wydaje, jest tym, co rzeczywiście jest. Umysł szlifuje nam piękno wszechświata do formy dla niego przystępnej, podając nam na tacy gotowy obraz, podparty definicjami. W jego mniemaniu wszystko jesteśmy w stanie określić. W punkcie, w którym ja się znajduję, wydaje mi się, że niczego nie można określić. Każde takowe staranie jest wyłącznie próżną próbą zrozumienia, a przy tym spłycenia bezmiaru potencjału, który manifestuje się w tle naszych codziennych decyzji. Szkoda, że go nie dostrzegamy. 
Wszystko przyjdzie z czasem, a tymczasem pozwólmy sobie na indywidualność. Niech każdy z nas pozwoli sobie spoglądać na świat po swojemu, pamiętając jednocześnie, że jest to perspektywa jedna z wielu (na prawdę bardzo wielu) innych perspektyw, z których każda jest równie ważna, a zarazem żadna nie jest do końca prawdziwa.


Chcą mi mówić czym jest życie? Choć pisali o nim książki, któż zrozumiał należycie je?







Dziękuję.

niedziela, 18 czerwca 2017

VII. Uważam nie

Życie to jeden wielki plac zabaw. Kiedy jesteśmy dziećmi dobrze o tym wiemy, lecz z czasem o tym zapominamy. Konsekwencje naszych 'dorosłych' decyzji zdają się przytłaczać nas swym bagażem emocjonalnym, wprowadzając nas w pewne zakłopotanie. Z jednej strony czujemy powinność zdarzeń, które nas dotykają, a z drugiej, jesteśmy przez nie nieszczęśliwi. Szaleństwo.
Jak się z niego wydostać? Obudź w sobie wewnętrzne dziecko - to samo, które z zaciekawieniem poznawało świat, ciesząc się każdym, nawet najmniejszym jego aspektem. Nie przejmuj się tym co mówią inni, nie przejmuj się własnym mniemaniem o sobie. Jesteś doskonały, właśnie taki, jaki jesteś. Kiedy to zrozumiesz, życie nabierze dla Ciebie zupełnie innych barw i smaków. Nie myśl, nie przejmuj się, nie przewiduj. Żyj, a wtedy życie uczyni Cię najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Nawet jeżeli czegoś nie rozumiesz, może nie do końca się z czymś zgadzasz, boisz się, to mimo wszystko przełam ten impas, a przy tym programy, które zostały Ci wgrane. Powiedz życiu tak, a wtedy zaczną się dziać cuda. Jesteś swoją jedyną przeszkodą w dążeniu do rzeczy, których pragniesz. Jeśli przekonasz, a przy tym pokonasz samego siebie, wtedy nic nie będzie dla Ciebie problemem, a cały wszechświat pomoże Ci w realizacji Twoich celów. 

Kochajcie się, uśmiechajcie i dzielcie się swą pozytywną energią. Mówienie o zmianach nic nam nie da. Zmiana musi nastąpić wewnątrz nas, przekładając się na wszystkie aspekty naszej rzeczywistości. A wtedy świat staje się zupełnie innym miejscem, a my zaczynamy zauważać jego rajska naturę.

Czuję kokos i trawę cytrynową, czuje spokój i pełną akceptację, czuję miłość i radość i nic nie jest w stanie mnie dotknąć, gdyż dawno zgubiłem już swoją tożsamość. Jestem. Tańczę. Kocham.

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Projektuj każdy swój dzień!


To od Ciebie zależy, jak wygląda każdy kolejny dzień Twojego życia. To Ty jesteś Kreatorem i Stwórcą wszystkich swych wzlotów i upadków. Nie byłeś tego dotąd świadomy, uważałeś, że to los, przypadek. Nic nie dzieje się przez przypadek. Wszystko zależy od nas. To, czego pragniemy, to o co prosimy, to z jaką intencją zwracamy się do wszechświata - to wszystko ma znaczenie i wpływa na to, jakie rzeczy nas spotykają. 
Człowiek to istna karuzela doznań, jesteśmy wahadełkiem emocji, które do nas przychodzą i odchodzą, pozostawiając mniejsze bądź większe zmiany w naszym wnętrzu. To dzieje się, kiedy nie jesteś świadomy poziomu energii, na jakim zachodzą te wszystkie zależności. Jeśli jesteś natomiast w pełni świadomy i skoncentrowany na tym poziomie, zaczynasz go dostrzegać, a z czasem 'wykorzystywać' dla własnego dobra. Projektujesz każdy kolejny krok, każdy kolejny dzień w taki sposób, aby pozostawać niejako poza wpływem emocjonalnej karuzeli, która wybija Cie z naturalnego rytmu, którym jest spokój i wszechogarniająca radość. 
Jeżeli uda Ci się wyjść poza karuzelę, regulujesz swoją wibrację, nastrajasz ją w odpowiedni sposób, czyniąc swoją codzienność o wiele weselszą i lżejszą, a wtedy niezależnie od tego, co Cię spotyka w życiu, wychodzisz ku temu z pozycji pełnej akceptacji i wdzięczności za każdą, najdrobniejszą rzecz, która Cie spotyka, a której jeszcze chwilę temu, nawet byś nie zauważył. Nieważne co robisz, jeśli kontrolujesz swój poziom energii, Twoja codzienność zmienia się w niesamowitym tempie, najpierw na poziomie duchowego odczuwania, potem również w sferze fizycznej, zmieniając się, niemalże jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, w rzeczywistość Tobie najbardziej odpowiadającą. Nic nie dzieje się bez powodu, toteż punktem niezbędnym do zaistnienia wszelkich cudów, musi być Twoja intencja. Żyj tak jak byś już dostał to, czego pragniesz, a wtedy wszechświat niesamowicie Cie zaskoczy. 

Miłego dnia i cudowności codziennej egzystencji, nieskażonej przemijaniem.

niedziela, 11 czerwca 2017

Festiwal Wibracje, Serock 2017

Radość kryją ludzie, których nie zwodzi umysł. Rozkosz czeka w ich wnętrzu, które źródłem jest bezkresu. Jest gdzieś społeczność, której nic nie różni, gdzie miłości czuć bezmiar i serc śpiew się niesie, kocham ludzi wciąż silnie i przestać nie umiem.
Parafraza słów Lorda Byrona, odnosząca się do natury ludzi, jest dla mnie idealną interpretacją wydarzeń, które manifestowały się podczas pierwszej edycji Festiwalu Wibracje, zorganizowanego przez miesięcznik Nieznany Świat, a którego osobiście miałem okazję doświadczać, za co jestem ogromnie wdzięczny.
Jak było? Ciężko to ubrać w słowa. Festiwal był jak jedna, wielka niespodzianka urodzinowa, którą każdy z nas dostał ot tak, po prostu. Teren imprezy zamienił się w niesamowitą wioskę pokoju, tolerancji i wzajemnej współpracy, gdzie każdy był otwarty na drugiego człowieka, wszyscy się uśmiechali, przytulali bez powodu. Rzec by można, że powariowali. I racja! Zwariowaliśmy, a wraz z nami cały świat, który śmiejąc się, niewinnie jak niemowlę, eksponował swą najpiękniejszą i najprawdziwszą stronę - światłość.


Zabawa i nauka poprzez zabawę, to najprzyjemniejsze i zarazem najefektywniejsze formy spędzania czasu. Jeśli bowiem człowiek się bawi, to jest szczęśliwy, a wtedy również i ciekawszy świata, który go otacza. Ciekawość nie wynika jednak z potrzeby rozumu, który chce wiedzieć jak coś nazwać, ale z potrzeby serca, która pozwala wejrzeć nań z zupełnie innej perspektywy. Festiwal Wibracje 2017 był kompozycją nauki i zabawy, gdzie każdy uczestnik mógł ją sobie odpowiednio wyważyć, tak by najbardziej mu pasowała.


W porannych godzinach, na scenach plenerowych, mogliśmy rozpoczynając dobry dzień, pomedytować, w trakcie ćwiczeń jogi kundalini, bądź jogi śmiechu. Jeśli komuś nie odpowiadała praca w grupie, mógł z powodzeniem odejść trochę i ćwiczyć w samotności - każdemu wedle miary jego.


Po ćwiczeniach, czas na pokarm duchowy, tym razem w postaci Jerzego Opary i jego kursu pranicznego. Nie nazywam wystąpienia wykładem, gdyż dalece wykroczyło ono poza jego ramy. Nauczyliśmy się bowiem prostych technik samoregeneracji i uzdrawiania naszego ciała na poziomie energetycznym, które już po chwili mogliśmy stosować.


Nauka również zaznaczyła swój akcent, toteż i umysł mógł zostać zaspokojony. Powyżej Jacek Sokal, podczas wykładu o fizyce wszechświata, w którym udowodnił, że nauka i duchowość mogą w końcu mówić spójnym głosem, a wcześniejsze nieporozumienia między tymi sferami, wynikały głównie z ich dogmatyzacji i braku możliwości wyjścia poza dany dogmat, gdyż został on uznany za nienaruszalny pewnik. Jednym z punktów omawianych w trakcie wystąpienia, była kwestia stworzenia świata, które było konsekwencją myśli, jaka zaistniała w umyśle Stwórcy, który zapragnął poznać Siebie. Będąc dosłownie wszystkim, nie miał on zewnętrznego punktu odniesienia, który mógłby mu rozjaśnić jego pytanie, toteż musiał rozrzedzić swą gęstość - porzucić chaotyczne algorytmy i uporządkować pewne potencjały, w wyniku zderzenia których, mógł uzyskać indywidualność (obserwatora indywidualnego). Pozostając świadomym ogromu swego potencjału, musiał wykreować ogromną ilość obserwatorów. Biorąc pod uwagę fraktalną naturę naszej rzeczywistości, punktem wyjścia do wszelkiego poznania świata i siebie samego, jest analogiczne wtopienie się w swoje wnętrze. Człowiek nosi w sobie odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące wszechświata.


Powyżej Jacek Sokal w trakcie analogicznego wykładu o fizyce wszechświata, w trakcie imprezy Harmonia Kosmosu w roku 2015.


Obok 'kwantowego wykładu' najbardziej emocjonalnym spotkaniem była dla mnie prelekcja szamana i uzdrowiciela Mao, który mówił z poziomu źródła, sam stając się jedynie pośrednikiem głębi, która do nas przemawiała. 'Nie potrzebujecie guru, nie potrzebujecie szamanów, nauczycieli, wy sami jesteście guru, jesteście swoimi drogowskazami. Wszystko zależy od was, to jest wasz wybór.' Prócz nieocenionych wskazówek dotyczących funkcjonowania w świecie, podzielił się z nami także swymi rozpoznaniami wewnętrznymi. Zwracał szczególną uwagę na energię kobiecą, to, w jaki sposób się ona manifestuje oraz jak powinien z nią współgrać mężczyzna. Zasugerował również, aby nieco inaczej spojrzeć na relacje pierwotnych, Adama i Ewy. Wedle jego wewnętrznego przeczucia, Ewa nie była żoną Adama, lecz jego matką, a tym samym pierwszym człowiekiem stworzonym przez Boga. Mao wspomniał również o brazylijskich lasach, które przestały istnieć tylko po to, by ktoś mógł zmienić je w papier toaletowy. To nasz wybór. To nasza cywilizacja. Bądźmy bardziej świadomi swoich decyzji.

Ciekawym psikusem organizacyjnym festiwalu był tożsamy czas poszczególnych wykładów i warsztatów. Coś pozornie dyskomfortowego i nieprzemyślanego, pozwalało jednak na tworzenie autorskich bloków edukacyjno-ćwiczeniowych, które mogły się powtarzać lub być zupełnymi indywidualnościami. I tak jednego dnia mogliśmy rozpocząć zabawę, uczestnicząc w niezwykłej formie tanecznej medytacji MA-URI - holistycznego systemu uzdrawiania, zaczerpniętego z polinezyjskiej wiedzy ezoterycznej, który opiera się na przeświadczeniu, że cała wiedza potrzebna do samouzdrawiania znajduje się w naszych ciałach i tylko poprzez pracę z ciałem, możemy osiągnąć właściwy stopień autoregeneracji. MA-URI harmonizuje nas na każdym poziomie postrzegania: fizycznym, psychicznym, emocjonalnym i duchowym, pozwalając otworzyć się na życie, na zrozumienie, wejrzeć głębiej w świadomość istnienia i odblokować wszystko to, co w jakikolwiek sposób czyni nam przeszkodę.
Zajęcia MA-URI były niesamowicie intensywne, ani przez moment nie pozostawaliśmy w bezruchu, co pozwoliło fenomenalnie nastroić się na dalszą część dnia. Jeśli komuś jednak nie odpowiadał taki początek, mógł wybrać się na poranną medytację, połączoną z krótkim wykładem o świadomości żywieniowej, głodzie i uzależnieniach, z którego dowiedzieliśmy się m.in., że głód niekoniecznie musi być efektem braku pokarmu, czy też chęci na jego spożycie. Jego źródło może leżeć zupełnie gdzie indziej i być warunkowane np. przez emocje, które z jakiś powodów nagromadziły się w naszym wnętrzu.


Poza wymienionymi wyżej warsztatami, odbyło się o wiele więcej spotkań z osobami, które w pewnym momencie zaczęły stawiać określone pytania, dotyczące otaczającego ich świata. Poza tym, nie umniejszając w żaden sposób prelegentom, każda rozmowa, każde spotkanie i każdy wymieniony uśmiech z osobami, które uczestniczyły w festiwalu, był jak wykład o naszej duchowości, o tym jak żyć i jak nie żyć. Każda osoba niezależnie od płci, wieku, pochodzenia i bagażu doświadczeń, jaki ze sobą niesie, była źródłem wiedzy, inspiracji i wzajemnego wsparcia.
W trakcie wolnym od wykładów mogliśmy zrelaksować się, medytując lub tańcząc, przy akompaniamencie gongów lub afrykańskich bębnów, napić odżywczego shake'a, zjeść zdrowy, organiczny obiad. 


W specjalnie przygotowanej strefie 'handlowo-usługowej' można było nabyć interesującą literaturę, słowiańskie szaty, lniane koszule, energetyczne kryształy, bądź też niezwykle interesujące instrumenty, tworzone ze starych, nieużywanych już butli gazowych. Poza tym za niewielką opłatą można było zrobić sobie niesamowite tatuaże z henny lub zregenerować się leżąc w kryształowym łóżku Jana od Boga. 



W specjalnie przygotowanej jurcie odbywały się zajęcia dla dzieci, w których mogły one aktywnie uczestniczyć, tworząc, a przez to rozwijać swoją wyobraźnię. Zajęcia jogi rodzinnej pozwalały z kolei oczyścić i zsynchronizować relacje pomiędzy dziećmi i rodzicami, zapewniając ogromną porcję śmiechu i zabawy dla każdej ze stron. 


Wieczorami dominowała pierwotna muzyka, czy to ta specjalnie przygotowana, na scenie plenerowej, czy też całkowicie spontaniczna, przy ognisku, wspólnych śpiewach i rozmowach do białego rana.



Pierwsza edycja Festiwalu Wibracje, która odbyła się w Serocku, była dla mnie wielką niewiadomą. Kiedy wyruszaliśmy, nie spodziewałem się niczego, chciałem całkowicie porzucić oczekiwania i nastawienia, by się nie rozczarować. O rozczarowaniu nie było jednak mowy, mimo, iż cała impreza była nieprzetarta, a momentami niezorganizowana (zbyt małe sale treningowe, zbyt wielu zainteresowanych, nakładające się na siebie wykłady oraz konieczność rezygnacji z jednego, na korzyść drugiego). Festiwal był jednak tylko pretekstem do zaistnienia pewnej magicznej więzi, pomiędzy jego uczestnikami. Więzi, która pozwoliła nam stworzyć niesamowitą atmosferę harmonii, współpracy i wdzięczności, w której wszyscy byli dla siebie przyjaźni, otwarci i uśmiechnięci. Ludzie z zupełnie innych miejsc, środowisk i kultur, potrafili ze sobą współgrać, współistnieć bez jakiejkolwiek potrzeby dominacji nad innymi, czy wmawiania im swoich racji.
Rozmawialiśmy, tańczyliśmy, patrzyliśmy na siebie, a nie na historie, które nam przez jakiś czas towarzyszą, a które ostatecznie zostawiamy daleko za sobą. Byliśmy braćmi i siostrami, jesteśmy braćmi i siostrami, a otwartość osób, które poznałem na festiwalu, jest dla mnie dowodem na to, że to najlepszy punkt wyjścia, dla wszelkich zmian, które w nas zachodzą. Jesteśmy jednością. Największym sukcesem Festiwalu Wibracje jest więc zjednoczenie i harmonia, które dzięki nam mogły się manifestować. Wszystkie okoliczności temu towarzyszące, były tylko formą dodatku, jednakże bardzo istotną, ze względu na fakt, iż to właśnie poprzez taką, a nie inną formę, mogliśmy tej jedności doświadczyć.
Dziękuję organizatorom, autorom miesięcznika Nieznany Świat, za przybliżenie mi świata takiego, jakim on rzeczywiście jest i pokazanie, że czasami wystarczy zwyczajnie powiedzieć życiu tak, by móc doświadczać jego wspaniałości. Dziękuję wszystkim uczestnikom i każdemu z osobna, a w szczególności kilku z nich, za pokazanie mi, że nie jestem sam, że są na tym świecie ludzie, którzy niosą w swych sercach światłość, pozwalającą przejść najciemniejszy mrok. Jesteśmy ziarnem ludzkości, które ma wznieść się ponad wszelkie dotychczasowe ograniczenia i wymyślone schematy. Jesteśmy ziarnem, które ma rozkwitać i czynić ten świat prawdziwszym. Dziękuję Wam za możliwość współdziałania i współdzielenia się tym wszystkim, co na nas czeka. Wszystko leży w naszych rękach. Mamy siłę, której nic nie jest w stanie zatrzymać. Decydujmy więc świadomie i pozwólmy cudom przytrafiać się. Świat jest na prawdę cudownym miejscem. Wy jesteście cudowni! Kocham Was!