Większość zwierząt działa instynktownie. Zdobywają one pokarm wtedy,
kiedy są głodne lub w momencie, gdy zbliża się okres stagnacji, np. sen zimowy,
w którym spożycie pokarmu będzie utrudnione. Człowiek jest jedynym zwierzęciem,
które wykorzeniło ze swojego umysłu funkcjonowanie naturalnego instynktu, a
zastąpiło go umysłowym „instynktem” magazynowania pokarmu. Wiąże się to
niewątpliwie z ludzkim lenistwem. O wiele łatwiej jest bowiem sięgnąć coś z
lodówki, niż zerwać z drzewa.
Znaczącym impulsem, który skłonił
ludzkość do odejścia od instynktownego zdobywania pokarmu, było przyjęcie
reguły, wedle której to pani domu „zdobywa” pożywienie i przygotowuje je dla
całej rodziny. Dzieci ograniczyły się w ten sposób, w kwestii starań o pokarm,
do zapytania: „Mamo, co jest na obiad?”. Mężczyzna, jako pozorna głowa rodziny,
też nie wypada lepiej, zamieniając jedynie określenie względem kobiety,
nazywając ją nie swoją mamą, a żoną. Na matce i żonie spoczął więc ogromny
ciężar przygotowania pożywienia, nie tylko dla siebie, ale również dla swojego
męża i potomstwa. Zastanawiające jest, w świetle tych reguł, że to kobiety
teoretycznie są lepiej przystosowane do życia od mężczyzn, zachowują bowiem
więcej instynktownych zachowań od mężczyzn, a mimo to wciąż uważa się je za
słabsze.
Zastanówmy się teraz jakie mogą
być efekty tego, że w większości rodzin kobiety zachowują monopol w kuchni.
Podczas urządzania domu, czy mieszkania, jednym z najważniejszych zakupów jest
lodówka. To przecież tam, pani domu, będzie przechowywać tyle wspaniałych
produktów, z których potem, po przetworzeniu, uczyni tak wiele straw, które
poda swoim najbliższym i gościom, którzy zechcą zaszczycić jej domostwo. Czasami
wydaje mi się, że ludzie zwariowali na punkcie lodówki. Głowią się nad tym, czy
lepszy będzie srebrny, czy biały kolor pudła na pożywienie. Innym razem toczą
spory na temat jej wysokości, wielkości zamrażalnika. Kiedy już się zdecydują
na zakup tej najlepszej, rozpoczyna się nieskończona walka o to, by lodówka
była zawsze pełna produktów spożywczych i monopolowych, bo to ponoć o czymś
świadczy. Nie wiem do końca jakie były intencje wynalazców lodówki, ale jeśli
chcieli ułatwić sobie tym życie, to efekt wyszedł zgoła odmienny. Lodówka nie
jest już bowiem pomocna, czyni z nas bowiem ułomnymi, a w połączeniu z
telewizorem, tworzy niewidzialne, mentalne więzienie.
Największym jednak paradoksem
lodówki, jest to, że ona praktycznie nie działa. Owszem, możemy w niej
przechowywać pożywienie, wydłużając tym samym jego pozorną świeżość i termin
ważności, jednak jest to tylko złudzenie, któremu ulegamy. Bakterie, które
przedostają się do pokarmu już w
momencie jego przygotowania, rozwijają się nieco wolniej, ale to nie znaczy, że
ich nie ma. Pleśń może pojawić się później, jednak to, co niewidoczne, nadal
tam jest. Trochę inaczej wygląda to w przypadku zamrażalnika, który faktycznie
zamraża, jednak utrudnia nam tym samym spożycie lub wydłuża czas przygotowania
jakiegoś pokarmu. Alternatywą dla lodówki mogłaby być suszarka elektryczna do
pożywienia, która rzeczywiście mogłaby w znaczący sposób wydłużyć możliwość
przechowywania pokarmu miesiącami, a może latami. A przecież suszyć możemy
praktycznie wszystkie warzywa i owoce.
Kolejnym przykładem, zamykającym
błędne koło, jest to jakie zmiany w ludzkim trybie odżywiania, poczyniło
posiadanie lodówki. Ludzie nie muszą zdobywać pokarmu, ale równie dużo czasu
poświęcają na jego przygotowanie. Wymyślili więc sobie pory obiadowe, godziny
śniadań i kolacji, wpływając tym samym drastycznie na zmiany w mózgu, który z
jednej strony dostawał instynktowny impuls spożycia pokarmu, a z drugiej impuls
z ludzkiego umysłu, mówiący: „teraz jest czas na jedzenie”. Jemy bowiem o tej
godzinie, o której obiad przygotuje pani domu lub wtedy, kiedy jest to
najszybciej możliwe.
Wierzę, że faktycznie jesteśmy
stworzeni na obraz i podobieństwo czegoś wielkiego, o czym niewielu ma pojęcie.
Z drugiej jednak strony jestem święcie przekonany, że tak jak i jesteśmy coraz
bliżej poznania tego, tak nasz umysł coraz dalej nas od tego odsuwa. Większość
wynalazków, jakich używamy, powstała z rąk naszych, nie jest dobra, a co więcej
znacząco nas ogranicza, powoli cofając nas w rozwoju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz