Problem
śmieci zazwyczaj oscyluje w okolicach tabu, gdzieś nieopodal
naszych skrywanych tajemnic, niewygodnych faktów i wstydliwych
marzeń. Śmiecimy wszyscy, jednak nie każdy poczuwa się do
odpowiedzialności za ten, dość niechlujny, przejaw naszej
egzystencji. Śmieci są znakiem rozpoznawczym i ostrzegawczym
jednocześnie. Na długo bowiem, nim znajdziemy jakichkolwiek ludzi,
napotykamy pozostawione przez nich odpadki. Dlaczego zostaliśmy
przystosowani do śmieciowej bezczynności i bezkarnie
zanieczyszczamy swój dom?
Co
człowiek sieje, to i żąć będzie
Jak
zwykle, w tego typu przypadkach, źródeł problemu należy szukać u
podstaw.. nieświadomego wychowania dziecka.
Zazwyczaj
stawiamy je na bardzo uprzywilejowanej pozycji, od początku folgując
mu, ze względu na fakt, że jest dzieckiem. Śmiejemy się, kiedy
przypadkiem coś stłucze, kiedy rozrzuci papierki lub zabawki,
sprzątamy po nim, kiedy coś przeskrobie, to w mgnieniu oka pojawia
się troskliwa babcia z wykutym na blachę: „Toż to tylko
dzieciak”. Nadopiekuńcza matka, która, kierując się
wyimaginowaną wizją dobra własnego dziecka, zachowująca się nie
jako jego matka, ale jako służąca, przyczynia się do wychowania
leniwego, aspołecznego i mentalnie niedorozwiniętego osobnika,
który swoje jestestwo coraz częściej będzie stawiał nad inne,
gdyż właśnie taki wzorzec relacji międzyludzkiej obserwował
przez całe swoje życie(zadziwiające jest to, że teraz tak wygląda
większość społeczeństwa, ale to temat do przegryzienia w innym
czasie). Tego typu kwarantanny są niezwykle szkodliwe, gdyż
stosowane regularnie, mogą doprowadzić do wielu wypaczeń ludzkiego
umysłu, który z każdym kolejnym krokiem będzie się coraz
bardziej upewniał, ze może pozwolić sobie na co tylko chce. Będzie
badał granicę swojej bezkarności tak długo, jak długo mu się na
to pozwoli. W skrajnych przypadkach prowadzi to do miejsc, w których
żaden z nas nie chciałby przebywać, w większości jest na tyle
przystępne, że wpasowujemy to w ramy charakteru lub przypisujemy
normie. Norma staje się codziennością, przez którą coś, co
powinniśmy zwalczać i dyskryminować, staje się dla nas
praktycznie niezauważalne.
Jeżeli
więc jakiś rodzic karze dziecku posprzątać po sobie lub zawiązuje
współpracę z dzieckiem, celem uprzątnięcia czegoś, nie jest to
przejawem zwyrodnienia, czy też ograniczonej miłości, ale ważną
lekcją, poświęconą przyczynowo-skutkowej naturze naszego świata.
Dziecko, którego nie nauczymy, że skutkiem rozpoczęcia pewnych
zabaw, konsekwencją podjęcia pewnych decyzji jest podjęcie za nie
odpowiedzialności, nawet w tak błahej sprawie jak sprzątanie,
będzie uważało, że jest na uprzywilejowanej pozycji i nie musi
robić niczego, na co nie ma ochoty. Najgorsze co może je bowiem
spotkać, to słowna reprymenda rodzica, który i tak – dla
świętego spokoju – posprząta to, co dziecko nabrudziło, bo
przecież od tego on jest. Podobne myślenie będzie mu towarzyszyło
przez całe życie.
Wiele
jest rzeczy produkowanych przez człowieka, lecz wśród nich
piedestał od lat okupują śmierć, śmieci i zwątpienie. Wśród
nich największe zagrożenie stanowią śmieci. O ile bowiem człowiek
rozłoży się naturalnie, by w dość krótkim czasie zamienić się
w nawóz, który użyźni glebę, o tyle dzieło rąk ludzkich
potrafi rozkładać się tysiące lat, by ostatecznie nie rozłożyć
się nigdy. I nawet jeśli obecnie jeszcze nie dostrzegasz tego
problemu, to za chwilę lub dwie, problem zwali Ci się na głowę.
Utylizacja śmieci jest niezwykle szkodliwa dla środowiska.
Składowanie ich lub zakopywanie jest równie niebezpieczne, przez co
nie ma rozsądnego sposobu na pozbycie się odpadów, poza
zaprzestaniem ich produkcji. Zanim jednak zaczniemy się zastanawiać
jak to jest w ogóle możliwe, przemyślmy zupełnie inny, równie
niebezpieczny problem.
Dlaczego
są ludzie, którzy sprzątają za innych ludzi?
Ludzki odpad wkomponowany w środowisko naturalne |
Wielu
z was odpowie zapewne, staropolskim obyczajem, że po to śmiecę,
żeby inni mieli co sprzątać, bo za to im płacą. Błąd. Płacą
im za sprzątanie dlatego, że śmietnik ludzkiej osobowości zalał
dziewicze łono matki natury, a ty w tym potopie grasz pierwsze
skrzypce. Każdy z nas się do tego przyczynia. Śmiecimy w tak wielu
momentach naszego życia, że powinno się to stać naszym symbolem –
na sztandarach naszej cywilizacji powinien znajdować się kontener
na odpady. Śmiecimy wszyscy, w mniejszym lub większym stopniu
zanieczyszczając dom, w którym mieszkamy. Tu nasuwa się
ciekawa dygresja, świadcząca o prostym błędzie w dedukowaniu na
temat tego co jest, a co nie jest naszym domem. Zapominamy o tym, że
każdy poszczególny dom, zbudowany ręką ludzką, powstał na
fundamencie jednego, prawdziwego domu nas wszystkich – naszej
planety. My natomiast uważamy, że powinniśmy troszczyć się
jedynie o to, co znajduje się w naszym fikcyjnym domku z kart, w
którym staramy się zachować wszystko, wedle własnego porządku,
dlatego sprzątamy przynajmniej dwa razy w tygodniu, śmieci wynosząc
codziennie. I co z tego? Wyniesienie śmieci nie załatwia problemu,
one nie znikają. Trafiają w ręce innych ludzi, którzy muszą się
nimi zająć. Myślę, że to nic przyjemnego zajmować się cudzymi
śmieciami, stąd nie rozumiem braku szacunku do osób, którym
przydzielone zostaje akurat to zadanie. Powinniśmy ich traktować
jak bohaterów, którzy uwalniają nas od wielkiego ciężaru, z
którym sami z pewnością byśmy sobie nie poradzili. Nigdy sobie z
tym nie radzimy, bo uważamy że jesteśmy zbyt ważni, zbyt
postawni, by przejmować się tak nieistotną rzeczą, jak nasze
śmieci, właściwie to nie nasze śmieci, nasze jest tylko to co
miłe i przyjemne. Jesteśmy małostkowymi hipokrytami. Rozumiemy, że
mało komfortowo mieszka się w domu, w którym brak jest porządku,
dlatego sprzątamy, ale nie rozumiemy, że brak tożsamego porządku
na świecie, może w szerszej perspektywie znacząco uprzykrzyć
funkcjonowanie naszej cywilizacji.
Zaraz,
zaraz, o cóż ten ambaras?
Istnieją
dwa poważne zagrożenia dla funkcjonowania ludzkości, które
bezpośrednio wiążą się ze zjawiskiem śmiecenia. Pierwsza grupa
zagrożeń dotyczy tego co widzialne – stanu naszej cywilizacji –
ogólnie zauważalny nieporządek, odpady piętrzące się na
wysypiskach, coraz większa ilość śmieci wtapiających się w
naturalny krajobraz, co przekłada się na obniżoną jakość życia
w danym miejscu, zanieczyszczenie powietrza, wody i roślinności
znajdującej się w pobliżu. Druga grupa odnosi się do tego co
niewidzialne – zanieczyszczenia naszych umysłów, bałaganu
wewnątrz naszych głów, skazy na globalnej świadomości. Według
mnie jest to problem o wiele większej rangi, niż śmietnisko
materialne, które wyhodowaliśmy. Mentalne zanieczyszczenie naszych
umysłów będzie bowiem potęgowało nasze działania na każdej
płaszczyźnie. Pomijając już problem śmieci, które wraz ze
wzmożoną działalnością ludzi i ich konsumpcyjnym trybem życia,
będą coraz szybciej produkowane i coraz trudniej będzie je
utylizować, to największym zagrożeniem dla naszej cywilizacji,
może okazać się błędne myślenie, zdominowane przez egotyczną
chęć udowadniania wszystkim, że jako rasa, zostaliśmy wybrani,
jako najlepsi. Tymczasem, jeśli nic się nie zmieni, upadniemy jako
najgłupsi, a śmieci są tego najlepszym dowodem, bo skoro nie
potrafimy poradzić sobie z własnymi odpadkami(skutkiem ubocznym
własnej egzystencji), to niby dlaczego mamy poradzić sobie z
czymkolwiek innym? W dłuższej perspektywie, przy założeniu, że
nasze myślenie nie ulegnie zmianie, nie ma na to najmniejszych
szans.
Najbardziej
zaskakujący jest fakt, iż jako jednostki śmiecimy głównie przez
własną głupotę i nieświadomość. Nie ma w tym wyższej
przyczyny, ani głębszego sensu. Zanieczyszczamy nasz dom tak po
prostu, bez powodu, a najintensywniej objawia się to w trakcie
naszego czasu wolnego, w którym bawimy się lub wypoczywamy. Po raz
kolejny, najbardziej cierpi na tym natura i poszczególne jej
elementy, a coraz częściej zanieczyszczamy już nawet swoje
najbliższe otoczenie.
Przykładem
dla tego niech będą wszelkiego rodzaju miejscowości wypoczynkowe,
w których ludzie w kilka dni są w stanie wyprodukować takie ilości
odpadów, które w normalnym trybie, powinni wytworzyć w ciągu
kilku tygodni. Ostatnim, bardzo dobrym przykładem ludzkiego
śmietniska, jest hucznie obchodzony sylwester, będący umownym
końcem starego roku i początkiem nowego. W jedną noc, na całym
świecie pojawiają się niezliczone ilości, wszelakiego rodzaju
odpadów, które wręcz zalewają domy i ulice miast. Gawiedź
świętuje, a następnego dnia okazuje się, że jeszcze daleko jej
do małp. „I tylko dobrze, że w tym roku poszło się nabrudzić u
kogoś, przynajmniej u siebie sprzątać później nie trzeba.”
Na
sam koniec pragnę odnieść się do najbardziej obrzydliwego aspektu
mojej śmieciowej dywagacji. Problem dotyczy ludzi, którzy grzebią
w śmietnikach w poszukiwaniu jedzenia. Nie, nie martwię się o tych
ludzi – oni sobie poradzą, radzili sobie już w tylu trudnych
sytuacjach. Głowię się natomiast nad losem tych, którzy to
jedzenie wyrzucają. Przyjdą czasy, w których odebrane zostanie im
to, czego docenić nie potrafili. Prędzej lub później – stanie
się.
„Nie
pokochaliśmy Ziemi, choć daje bezcenny tlen nam. Każdy kolejny
wdech, może być tylko snem nam.” - to słowa utworu „Gniew”
wałbrzyskiego rapera Szada, który odniósł się do pozycji
człowieka w ówczesnym świecie – jego egotycznej mani stawiania
siebie ponad innymi, bezdusznej walki i błędnej interpretacji
największych wartości życia. Ziemia to matka, bez której nie
pójdziemy dalej. Jeżeli ona zginie, my zginiemy razem z nią. Co
nam zostanie po pięknie uprzątniętych mieszkaniach, wystawnych
domach i ociekających złotem apartamentach w momencie, w którym
nasza własna matka nie będzie w stanie nas już ochronić lub po
prostu się od nas odwróci, a los przybędzie by wyrównać
rachunek? Gdybyśmy z podobnie chorobliwą troską, z jaką dbamy o
wizerunek własny i najbliższego otoczenia, zadbali raz na jakiś
czas o stan naszego wspólnego domu , to większość naszych
problemów nawet by nie zaistniała, a tymczasem nasza cywilizacja
chwieje się jak kolos oparty na zapałkach, a wydawałoby się
najmniej istotny problem, może być kolejnym gwoździem do
przysłowiowej trumny, w której nie będzie ani mnie, ani ciebie,
mimo iż każdy z nas po trochu jest w niej. Każdy z nas przybije
swój własny gwóźdź do trumny, w której spocznie ludzkość.
Dla
wielu z nas problem śmieci wydaje się błahostką, czymś mało
istotnym, czymś co w gruncie rzeczy nie powinno nas obchodzić.
Niestety jest zupełnie inaczej. Zdrowo funkcjonujące społeczeństwo
nie może unikać odpowiedzialności za swoje błędy. My sami nie
możemy pozostawać obojętni na problem śmiecenia. Pamiętajmy o
tym, pilnujmy siebie samych i zwracajmy uwagę znajomym. Niech każdy
postawi pierwszy, mały kroczek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz