Wyobraźmy
sobie różę, która przytyka tulipanom brak kolców, orła który
jastrzębiom wytyka kolor upierzenia, wyobraźmy sobie oceany, które
naśmiewają się z maleńkości górskich potoków. Sytuacja, w
której natura przeciwstawia się samej sobie, nie przez wzgląd na
instynkty, potrzebę przetrwania, ale chęć dominacji nad innymi,
wywołaną próżnością własnej fizyczności, występuje wyłącznie
w kulturze ludzi, obdarzonych pozornie większą inteligencją i
głębszym rozpoznaniem własnego jestestwa. Zjawisko, które w
zdrowym społeczeństwie mieć miejsca nie powinno, jest już dziś
nie tylko czarną plamą na ludzkiej moralności, ale także kolejnym
powodem podziałów, tworzenia pseudo fundacji i sztucznego
napędzania filozofii rasizmu. Filozofii stworzonej przez człowieka,
błędnie interpretującego zamierzenia twórczej siły matki natury.
Czym jest
rasizm?
Rasizm
wynika z egotycznego mniemania o wyższości jednego umysłu, jednego
osobnika, nad innymi. Wbrew temu, iż jest to nienawiść skierowana
przeciwko konkretnej grupie ludzi lub inaczej – głosząca tezę o
wyższości pewnej grupy ludzi nad innymi – to ma ona podłoże
tożsame z mniemaniem o swej wyższości względem "uboższego",
"gorzej" ubranego sąsiada. Ludzki umysł, tak niespokojny
jak chorągiew powiewająca na wietrze, cały czas próbuje
utożsamiać, a że pozornie "należy do nas", to lokuje
nas w jak najwyższym punkcie hierarchii "ważności",
innych traktując wyłącznie jak podległych sobie osobników.
Wszystko czego się boi, wszystko, czego nie zna, czego nie rozumie,
z czym dotąd nie miał do czynienia, traktuje jak coś złego,
gorszego, godnego pogardy, w największej mierze nieświadomie
gardząc własnym jestestwem – własną matką, która świat
stworzyła różnorodnym. Sytuacja takowa miała miejsce w rozwlekłym
momencie styku kilku ras, z których najbardziej egotyczną i
dominującą okazała się rasa biała, mająca dostęp do większej
części cywilizacyjnych "dobrodziejstw", które później
z uporem maniaka zabierała wyłącznie na własny użytek,
wykorzystując domniemany rozwój przeciwko innym. Cel jak zwykle był
próżny i banalny – mieć więcej. Kiedy takowa myśl pojawi się
w umyśle zbiorowym, niezwykle trudnym będzie się z owej opresji
uwolnić, a niepohamowana chęć bogacenia się może już nigdy nie
ustąpić.
Błędna
interpretacja rasizmu
W ówczesnym
świecie wiele jest prób tłumienia rasizmu, przeciwdziałania mu
oraz edukowania młodszych pokoleń. Wolontariusze na całym świecie
powtarzają jak mantrę, że rasizm jest zły, a wszyscy ludzie są
równi – tacy sami. Są to jednak nieprawdziwe – świadomie mniej
lub bardziej przekłamane stwierdzenia. Rasizm nie jest zły, rasizm
jest głupi, a każdy człowiek na świecie różni się od swojego
bliźniego, lecz nie jest to powodem do pogardy, lecz zachwytu. Tak
zachowuje się piękno i różnorodność tego świata, którego my
niestety nadal nie mamy ochoty rozpoznać.
Nie ma dwóch
takich samych tulipanów na całej planecie, tak jak i nie ma dwóch
równych sobie ludzi. I choć równość w edukacji antyrasistowskiej
występuje jedynie w formie metafory, to po raz kolejny podpuszcza
nas do błędnej interpretacji własnego człowieczeństwa. Nie
możemy być równi, natura nie pozwoliłaby sobie na tak nierozważny
i ryzykowny krok.
Dlaczego
odnoszę się do natury jak do świadomie pojmującej rzeczywistość
istoty? Dobre pytanie, które mało kto sobie zadaje. Czy natura, czy
świat i wszechświat może być świadomy? Wszystko na to wskazuje,
toteż należałoby nieco zmienić perspektywę i zacząć rozważać
powody dla których pewne rzeczy zachodzą. Rozważajmy to jednak z
ogromną dozą pokory, postrzegając już nie tylko jako odrębna
jednostka, ale część składowa istoty większej od nas.
Różnorodność
rasowa buforem bezpieczeństwa
Spójrzmy na
tę różnorodność z perspektywy planety, którą zamieszkujemy –
z perspektywy, o której większość z nas jak dotąd nie miało
pojęcia. Natura nie stworzyła nas różnymi od siebie tylko po to,
byśmy ze sobą rywalizowali, dominowali się wzajemnie i tworzyli
podziały rasowe. Natura jest bezwzględna, ale nie głupia i próżna.
Różnorodność rasowa jest zwyczajnym zabezpieczeniem się, przed
wyniszczeniem całej populacji. Przypuśćmy, że w pewnym momencie
naszej historii pojawia się globalna epidemia – nie taka stworzona
w laboratorium na potrzeby przemysłu farmaceutycznego, ale
rzeczywisty wirus, który może zagrozić istnieniu naszej
cywilizacji. Gdybyśmy wszyscy byli tacy sami, to reakcja naszych
organizmów na tego wirusa również będzie zbliżona, a jeśli
będzie on wystarczająco silny, wszystkich nas może czekać podobny
los. Tak się jednak nie stanie, kiedy natura posiada potężny bufor
bezpieczeństwa w postaci kilku ras, diametralnie różnych od
siebie, przystosowanych do życia w różnych środowiskach, u
których wykształciły się różne możliwości obronne przed
wszelkimi wirusami, bakteriami, ale także innymi czynnikami
zewnętrznymi, które mogą zagrażać naszemu istnieniu. Znaleźliśmy
się tu w pewnym celu, którego jak dotąd nie zdołaliśmy pojąć i
mimo naszej wolnej woli, natura nie pozwoliłaby sobie całkowicie
oddać kontroli jednemu z "produktów" swej ewolucji, nie
wiedząc do końca jakie obrodzi on owoce. Innymi słowy – istnieje
duże ryzyko, że nie poradzimy sobie z zadaniem, które zostało nam
powierzone, a jeśli jednak nam się uda, to będzie trwało to
zapewne jeszcze wiele lat, które przez błędną interpretację
naszego jestestwa, mogą przynieść wyniszczające nas samych efekty
naszej destrukcyjnej działalności, z którą natura będzie musiała
się zmierzyć z naszą lub bez naszej pomocy. Wynikiem takich
działań przetrwać może tylko jedna z ras, które w ówczesnym
czasie zamieszkują planetę i nie będzie to wcale świadczyło o
jej wyższości nad innymi, ale o przemyślanym działaniu matki
natury, która tworząc różnorodność, zapewnia sobie przetrwanie.
Wyobraźmy
sobie różę, która przytyka tulipanom brak kolców, orła który
jastrzębiom wytyka kolor upierzenia, wyobraźmy sobie oceany, które
naśmiewają się z maleńkości górskich potoków. Wszystko jest
inne, jednak ma swoje miejsce, swoją rolę i istotne zadanie w
wielkiej kompozycji wszechświata. Nigdy nie będziemy równi, ale to
nie oznacza, że ktokolwiek jest gorszy od innego. Natura nie
kategoryzuje, nie organizuje konkursów, ani plebiscytów. Potrzebuje
i docenia nas w taki sam sposób, bez względu na to kim jesteśmy,
jacy jesteśmy i jaką akurat przyjęliśmy rolę w iluzorycznej
metaforze życia. Szkoda tylko, że my nadal nie potrafimy tego
pojąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz