 |
Jestem jej częścią, toteż nią jestem. Kiedy jej nie
ma, nie mogę istnieć. |
Jeżeli
ma być idealna, to nie może być ślepa. Idealna bowiem, oznacza dobra dla
wszystkich, z korzyścią dla wszystkich. Wydawać by się mogło, że bezwarunkowa
miłość jaką obdarza nas matka natura jest raczej ślepa, niż idealna, bo
przecież korzyści czerpiemy z niej tylko my. Otóż, w całej swej złożoności,
natura pozostaje bardzo prostym organizmem, który zapewniając byt idealny
znajdującym się wewnątrz niej istotom, gwarantuje byt idealny samej sobie, pod
warunkiem, że się jej nie przeszkadza.
Ewolucja
trwa, niezmiennie i nieskończenie
Człowiek jako istota, u której tak
znacząco rozwinął się umysł, wymyślił sobie, że ewolucja była procesem
przeszłym, który już dawno się zakończył, czego efektem jest wyniesienie rasy
ludzkiej nie tylko na piedestał istot ziemskich, ale również do centrum uwagi
całego uniwersum. Pewnie nie zdziwię was stwierdzeniem, że po raz kolejny
popełniliśmy błąd. Nie wiem co jest tego przyczyną, czy nasz egotyczny umysł,
zapatrzenie w siebie i niepohamowana rządza posiadania, czy po prostu zwykłe
niedopatrzenie, nieuwaga i zapomnienie. W gwoli ścisłości, ewolucja, jeśli już
istnieje, to jest procesem ciągłym, trwałym, nie mającym bliżej określonego
początku, ani ulokowanego w czasie końca. Ewolucja trwa cały czas, a my
jesteśmy jej małym elementem. Dlaczego o tym wspominam? Otóż dlatego, że
zrozumienie procesu ewolucji pozwoli na zmianę postrzegania zależności
zachodzących między nami (ludźmi), a naszym domem (Ziemią). Do tej pory, idąc
ścieżką technologiczną, zrodziła się nam w głowie myśl, że jesteśmy istotami po
to obdarzonymi rozumem, żeby zapanować nad innymi zwierzętami (jako organizmy
oraz wobec matki natury jesteśmy również i przede wszystkim zwierzętami), a
także aby zniewolić żywioł matki natury – wbrew temu jak naprawdę miało to wyglądać.
To, w jaki sposób żyjemy i odnosimy się do naszej planety znacząco zahamowało
naszą drogę poznania samych siebie, a tym samym zastopowało ewolucję. Jesteśmy
niczym wędrownik, który idąc z punktu A, do punktu B, w połowie drogi
postanowił rozbić obóz, po czym zapomniał o dalszej wędrówce, aż w końcu osiadł
na stałe w połowie drogi. Taką postawą zabijamy nie tylko siebie, jako
jednostki, grupy społeczne i etniczne, ale przede wszystkim jako rasę, przy tym
nieubłaganie kończąc żywot naszego wspólnego domu.
Ziemia
umiera, a my razem z nią
 |
"Wirus Homo Sapiens kosmosu harmonię zmienia w nieład" L.U.C. |
Problemem jest nie tylko sposób
odżywiania, zabijanie dla pożywienia, ale również zabijanie dla korzyści. Mowa
tu już nie tylko o zabijaniu innych istot, ale o niszczeniu naturalnego
środowiska dla „ucywilizowania” kolejnych terenów Ziemi, czyniąc ją tym samym
jednym, wielkim cmentarzyskiem ludzi. Według ostatnich pomiarów dokonywanych
przez naukowców na całym świecie, stężenie wszelakich zanieczyszczeń,
spowodowanych „działalnością ludzkiej ręki”, jest tak wysokie, że nawet przy
całkowitym zatrzymaniu wydzielania tych trucizn, ekosystem potrzebowałby około
1000 lat, żeby wrócić do poprawnego stanu. W żaden sposób nie przemówiło to do
rozsądku przywódcom rządów i właścicielom wielkich korporacji. Stwierdzili oni,
że skoro zajęłoby to tyle czasu, to po prostu nie opłaca się nic z tym robić i
najlepiej będzie jak pozostawimy to tak, jak jest.
Efekty agonii, jaką przeżywa nasza
planeta widać na każdym kroku. Zmienny stan pogody, wymieranie całych populacji
zwierząt, migracje ławic ryb i ssaków morskich, skrócenie średniej długości
życia ludzi, choroby i dziwne mutacje. Do najbardziej ekstremalnych i
aktualnych „anomalii” należy zaliczyć, chociażby opady czarnego śniegu w
Chinach lub śniegu syntetycznego w USA, który po stopnieniu nie pozostawia
wody, a przypalany wydziela odór palonego tworzywa sztucznego. Jak długo
jeszcze będziemy się oszukiwać, że ścieżka rozwoju, którą kroczymy jest tą
odpowiednią? Jak długo jeszcze będziemy odwracać się od matki natury, deptać ją
i gryźć rękę, która nas karmi i daje nam schronienie?
Czy to nam się podoba, czy nie,
stanęliśmy u progu wielkich zmian. Ogromny skok technologiczny, pozwalający nam
rysować w wyobraźni realne plany kolonizacji Marsa, powoduje jednocześnie coraz
większe zaśmiecanie naszej rodzimej planety. Pozorny rozwój może więc się
okazać, niczym innym jak dzikim wołaniem o pomoc i szukaniem sposobów
rozwiązania problemów własnego autorstwa. Nie daliśmy trawić się naturze, to
strawi nas owoc naszej głupoty.
Jak
powinno przebiegać trawienie?
Opisany przeze mnie powyżej
scenariusz jest inscenizacją życia, jako trawienia Ziemi, zakłóconego przez
działalność człowieka. Trawienie jest zakłócone, ponieważ znajdujący się na
Ziemi ludzie zostali zatruci „wirusem homo sapiens”, który uwzględnia takie
patologie jak np. niedobór pokarmu, śmierć z głodu lub odbieranie pokarmu
jednej osobie, przez drugą. Gdybyśmy jednak zniwelowali działanie ludzkiego
wirusa i ponownie zwrócili się w stronę natury, moglibyśmy zahamować
owrzodzenie Ziemi i postępujący nowotwór, który ją zabija. W naturze bowiem nie
ma rzeczy nieodwracalnych. Wróciłaby harmonia człowieka ze światem, w każdej
dziedzinie życia zapanowałby ład i porządek. Nie musielibyśmy zabijać dla
pożywienia, ponieważ pożywienia starczyłoby dla wszystkich. Nie musielibyśmy niszczyć
planety, żeby móc na niej funkcjonować, ani z niej uciekać, żeby przeżyć. Bo
jeśli my przeżyjemy, przeżyje i planeta. Natomiast jeśli planeta umrze, my
pozostaniemy bez jakichkolwiek szans na przeżycie.
Ludzkie
życie to proces trawienny matki natury
Żywot ludzki na Ziemi możemy w
łatwy sposób zobrazować, porównując go do procesu trawienia, jakim poddawane są
pokarmy, które spożywamy. Jeżeli odżywiamy się w zgodzie z naszym naturalnym
stanem i budową ciała, nie naruszając przy tym praw natury, to dożywamy
sędziwego wieku i nie doskwierają nam liczne choroby związane ze starzeniem się
i niedołężnieniem. Jeśli zaczynamy jeść wbrew temu czego oczekuje organizm,
zatruwamy go powodując jego niszczenie, a w ostateczności przedwczesną śmierć.
Analogiczna sytuacja zachodzi w bardziej globalnym odniesieniu do planety.
Jeśli nasze organizmy przedwcześnie umierają i chorują, to oczywistym jest, że
podobnie będzie działo się z organizmem, którego my jesteśmy częścią, nasze
organizmy psują się od środka, psując jednocześnie planetę, będąc jej
nienaturalnym, trującym nawozem, tym samym, który truje nas od środka. Obraz
świata, który obecnie dostrzegamy jest odzwierciedleniem naszego wewnętrznego
nieładu, dezorganizacji i przeciwstawiania się na każdym kroku prawom rządzącym
wszechświatem.